sobota, 22 grudnia 2007

Czas spokoju, czas refleksji, czas radości

Zawsze w okresie około świątecznym nachodzi mnie melancholia.
Zaczynam tęsknić... nie definiując powodu tęsknoty.
Szukam minionych chwil, jakiś złudnych niespełnionych marzeń.
I kiedy patrzę na zaganiany tłum, na wszechogarniający szał zakupów,
to mnie mdli..........
Nie wiem...... może to z racji mojego zawodu?
Może handel potrafi wyrwać z człowieka "tą magię"....
Jest jednak sposób na złamanie mojego dziwnego nastroju:):)
To jesteście Wy.... wszyscy którzy o mnie myślicie, przesyłacie uśmiechy
i pozwalacie czuć się dostrzeżoną i kochaną...
Moja cudowna rodzina, rozbrykana i szczęśliwa , nie daje mi wiele wolnego czasu
na zatopienie się w melancholii......
Więc dla niej i dla Was wszystkich , którzy tu zaglądacie ślę teraz najszczersze
i najcieplejsze życzenia....
Niech wszystko , co jeszcze przed Wami
będzie tak piękne , jak najmilsze wspomnienia
Niech serca Wasze rozkwitają
pojone nieustającą radością życia,
a szczere uśmiechy rozkruszą najtwardszy lód obojętności.

niedziela, 16 grudnia 2007

" 2007 "

I przeminął....
Spokojnie, jednostajnie, z dnia na dzień zbliżając się do celu.
Ludzie biegali, szarpali się i próbowali Go trochę przystopować.
A On nic.....
Płynął tak sobie wyznaczonym tempem, przypominając co jakiś czas,
aby zaznaczyć w kalendarzu jakiś szczegół, myśl, jakieś ważne wydarzenie.
Nazbierało się tych kropek niemal tyle , co gwiazd nad głową.
Każda ważna, zawierająca istotną wiadomość, konkretną osobę
Wywołująca uśmiech, bądź wyciskająca łzę...
Tyle po nim pozostało....
Za chwilę wyrwę ostatnią kartkę i pozwolę Mu przenieść się do przeszłości.
Pozostanie w pamięci wielu.
Dla jednych dobry, inni będą pragnęli o nim zapomnieć....
Dla mnie był ważny.
Wymusił na mnie analizę minionych dni.....
Poznałam wielu fascynujących ludzi, przeżyłam sporo miłych chwil
i co najważniejsze odkryłam siebie.....
Odkryłam, polubiłam i uwierzyłam w siebie...
Dzięki "Roku 2007 "
Zasłużyłeś na odpoczynek i masz swoje miejsce w mojej pamięci.....

sobota, 15 grudnia 2007

mmmmm...........

Przeczytałam sympatyczne komentarze i zrobiło mi się cieplutko na sercu.
Jak to dobrze , że na świecie są wrażliwi ludzie, którzy nie dość , że rozumieją duszę drugiego człowieka, to jeszcze dobrym słowem potrafią podnieść na duchu....
Te moje "motylki" z ostatniego wiersza trafiają bezbłędnie do wrażliwych serc.
I nie boję się o nie.......przysiadają delikatnie na krawędzi zainteresowania i
falując skrzydełkami orzeźwiają umysły.....

czwartek, 6 grudnia 2007

Mikołajki

Pozdrawiam wszystkich i ślę buziaki każdemu kto dziś wejdzie na tego bloga.
Nie jestem Mikołajem i w niego nie wierze...... Właśnie wrócił mój syn ze szkoły,
wypuszczony wcześniej "z okazji smacznego jajka" :) To jest pogrzane, żeby rezygnować z zajęć z okazji durnowatych świątek..... Wypuścimy w życie pokolenie obiboków....( to taka moja mała refleksja przy porannej kawce) Buziaczki dla wszystkich blogowiczów i odwiedzających gości :):):)

niedziela, 25 listopada 2007

NAUKA NIE IDZIE W LAS

Język polski
Poezja wypływająca z głębi serca uskrzydla
wszystkie dziedziny życia.....

Matematyka
Jeżeli w Twym sercu jest więcej pogody ducha,
niż niepokoju, to znaczy, że rachunek sumienia jest prawidłowy...

Muzyka
Śpiewaj i tańcz...Śpiewem ćwiczysz wnętrze,
tańcem kondycję fizyczną...

Wychowanie fizyczne
Biegnij do celu, który sobie wyznaczyłeś....

Przyroda
Idąc po łące czujesz przepełniający Cię spokój..
To znaczy że natura kołysze Cię na swym łonie......

Fizyka
Gdy w miłości wzniesiesz się za wysoko,
pamiętaj o spadochronie...
Grawitacja jest bezlitosna......

Chemia
Szczypta uśmiechu, odrobina humoru,miarka sprawiedliwości
i wyrozumiałości, czyni przyjaźń twardszą niż marmur......

Wychowanie seksualne
W łóżku wszystkie chwyty są dozwolone...
nawet te poniżej pasa:)

Wychowanie obywatelskie
Kochaj swojego, szanuj obcego.
Dawaj uśmiechy za darmo.....

Przysposobienie obronne
Przechodząc obok bliźniego zdejmij z twarzy maskę obojętności....

Geografia
Nie uciekaj....Nawet, gdy przejdziesz Ziemię dookoła,
Twoja stopa zatrzyma się w punkcie wyjścia.....

środa, 21 listopada 2007

3 minuty..........

No to kochani moi......... przeżyłam :):):):)
Zaliczyłam 3 dłuuuuugie minuty.
Jestem Wielka !!!!!!!!!
Kriokomora nie jest już dla mnie żadnym wyzwaniem.
Poniżej wkleiłam fotki na dowód, że można śmiać się po takim zabiegu :):):)
Czekam na propozycje dalszych wyzwań........

wtorek, 20 listopada 2007

Oda do Reny co warta jest więcej niż jeny

O Renato zwana Reną!

Przy tobie Prus Bolesław to .......ota,

Szymborska grafomańska to ......ota,

a Miłosz to pospolity .......ota!

Choć rymy te częstochowskie i pożal się Boże

Uczucia względem Ciebie wielkie jak jelenia poroże!

Nikt tak nie wali pięściami na oślep Maciaska

i nikt tak nie wyzywa od zołz i chamów, do diaska!

Tyś tyran w spódnicy i kozaczkach Deichmanna

ale to Twój urok przecie, oj dana dana!

Na nic prośby, na nic łzy jak groch i bródki drgania

Jak stal jesteś i nie zmienisz swego zdania!

Choć się ciebie błaga i zaklina

Musi tak być, jak chce ta gadzina :-)

Pomysłu w ogóle nie mam na puentę

Zatem bzdurę tutaj jakąś wmęczę.

Szare jałowe i bez sensu to życie plugawe

Jeśli nie ma w nim chwili na szaleństwo i zabawę!

A bez Reny to już kompletnie sensu brak

Pora kończyć to „dzieło, jestem” jak flak...

Jest to dzieło mojej przyjaciółki Madzi:):):):):)
Kocham zołzę jak własną siostrę:):)

czwartek, 15 listopada 2007

Moja własność.......

Podarł mi się kawałek nieba, pod którym zasypiałam....
Czerń sprała się już trochę i zblakła....
Zapytałam siebie: czego właściwie potrzebuję do snu....
Poduszki pełnej marzeń...
Pledu zasypanego gwiazdami....
Pierzastego jasieczka, który ugłaska mój policzek.
Czas położył palec na moim posłaniu i
pozrzucał gwiazdy z pościeli...
Usiądę na nowiu księżyca,
i dratwą nawleczoną złotą nicią
zaceruję dziury, przez które wszechświat wpuszcza przenikliwy chłód
do mego azylu....

sobota, 10 listopada 2007

Doświadczenie :(

Życie człowieka to pasma doświadczeń , raz lepszych, raz gorszych...
Czasem osnuwa je nuda, ale na nią można znaleźć sposób.
Takie poszukiwania sposobów, mogą doprowadzić do całkiem nieoczekiwanych doznań.
Nie nudzę sie nigdy, albo prawie nigdy...
Jedna z wypraw doprowadziła mnie do ortopedy... :):):)
a "ten" zafundował mi............ kriokomorę ........
No mówię Wam , doświadczenie szyte na miarę mojego wątłego ciałka.
Ja nawet śpię w skarpetkach !!!
Nie znoszę ciasnych pomieszczeń, a zimno już na samą myśl wywołuje u mnie dreszcz.
I co ja wtedy robię?
No......co ja wtedy robię??
Aaaaaa jaaaaaa......
Rozbieram się jak plażowiczka, zakładam zmrożone trepki.... spoglądam w dół....
I tu " zaczynają się schody" ... emocjonalne i prawdziwe.
Już w połowie trasy do "piekła"(hahaha) lodowata mgła osnuwa mi stopy...
Serce włazi pod czapkę, a mózg w rękawiczki....
Nie można puścić się poręczy, bo on kontroluje dłoń....
Schodzę niżej i niżej, a tam znajdują się wrota Królowej Śniegu....
Po drugiej stronie to już tylko lodowata mgła, wstrętny szum agregatu i ja....

Zaliczyłam już 30 sekund....
Jedną minutę...(hahaha pikuś)
Przede mną kolejne odsłony... trzyminutowe...
Jak zachowa mi się jakiś palec to opiszę wam jak to jest spędzić trzy minuty
w temperaturze -120 stopni.... :):):)

Wspominki...

Nigdy nie myślałam, że język rosyjski jest ładny...
To zadziwiające jak pięknie brzmi poezja śpiewana w tym języku.
Potrafi wzbudzić w człowieku sporo uczuć...

Nie czuję się zaskoczona tym, że wieczór był udany....
Miejsce i artysta śpiewający melancholijną poezję
zintegrowały się ze sobą fantastycznie...:)

Kochane Uroczysko... dajesz ludziom dużo dobrego.
Dzięki... :):):)

poniedziałek, 5 listopada 2007

Wieczór

Wysokie pantofle migiem lądują pod szafką.
Ulga...... :) Nareszcie koniec dnia...
Ostatni punkt w skoroszycie odhaczony, a cel zrealizowany.
A teraz pełen relaks... Żakiet miękko opada na fotel, potem powoli,
bez pośpiechu spódniczka, pończoszki, .....
Jest ciepło, cicho i przytulnie...
Świeca tańczy cieniami po pokoju, a cicha melodia kołysze moje skołatane serduszko.
Nikt nie popędza, nie wymaga, nie nakazuje.
To jest dopiero miły początek kończącego się dnia...
Ciepła woda w wannie kusi aromatem jaśminu...
Mmm ... jak dobrze ...
Ciepło zewsząd otula napięte jeszcze ciało... Aromat wywołuje spontaniczny uśmiech...
Oczy przymknięte w rozkoszy, gubią obrazy zapędzonego dnia...
Sztywność karku powoli ustępuje , piersi wypierane przez wodę falują,
bawiąc się pianą... Sutki prawidłowo reagują na zmianę temperatury...
Pełen luz, zero koncentracji i skupiania myśli na czymkolwiek,
przywraca mi utraconą energię...
Delikatnie masuję nogi, biodra, brzuszek...
Nie ma pośpiechu...
Trzeba zrelaksować każdy odcinek zmęczonego ciała, pobudzić je
i przygotować do kolejnego zabieganego dnia.
a teraz ciiiiicho....
Powoli zanurzam się cała.... Ta chwila absolutnej ciszy jest wielka.....

niedziela, 4 listopada 2007

Dojrzałość

Przeglądając blogi" współtowarzyszy" internetowych natknęłam się na perełkę...
Spotkałam kobietę , która zaintrygowała mnie na tyle , że chcę o niej wspomnieć.
Jest dojrzałą osobą z bardzo bogatą osobowością... Nosi tajemniczy nick "Ender"
i ma fajny styl. Nie znam jej osobiście ,ale już wiem ze będę śledziła jej blog.
Nie jestem pewna, czy dopuszczalne jest w sieci podawanie cudzych linków,
ale chcę sie z Wami podzielić tą przyjemnością i zaryzykuję :):)
http://ender-zapiskiwsieci-ender.blogspot.com/. Myślę , że Jej zapiski podbudują jakąś smutną duszyczkę......

piątek, 2 listopada 2007

Jakaś chandra mnie dopada...

Może jak wyżalę sie czerwonym kolorem, to będzie mi łatwiej......
Eeeee , to głupie jakieś..... Nie cierpię listopada bo jest najbardziej szary z szarości.
Nawet moje szare wiersze są barwniejsze.... Gdzieś podział mi się uśmiech....
szukałam w torebce, po kieszeniach... no nie ma. Myślę , że to ten ostatni klient zwinął jak wypuszczałam go ze sklepu. Nawet nie pamiętam jak wygląda...
Co ja zrobię bez uśmiechu? Szaro, zimno, ponuro dookoła, i jeszcze do tego przyjaciele zapędzeni swoimi sprawami.... Nieeeeeeee to ponad moje siły.spadam wyśnić sobie dobry nastrój..papa

wtorek, 30 października 2007

KAC GIGANT.... :(

Myślisz.....Na brzuchu będzie wygodniej...
Najpierw obraca się Twoja dobra wola. Słaba ona nieco,
bo ciało nie chce się jej poddać.
Mówisz sobie - no już... lewa noga nad prawą i do boku.
Ale gdzie tam.. noga ani drgnie. No dalej!
Powoli ręka dodaje jej animuszu.Jest lżejsza, więc radzi sobie lepiej.
Mimo woli, kierunek jaki obiera jest nie na poduszkę,
tylko na głowę.
Oj!!!! Boli..... Kurcze jak boli......
Nogi, ręce, pupa to pikuś...
Ale podnieść głowę... to dopiero wyczyn ( na miarę mistrzostw )
Do środka wlany beton...mózg z kamienia , jakieś demony wieczoru rozłupują
młotem pneumatycznym...
-Hm ... Co to wczoraj było?
Pytanie jak inne zawiesza się w nicości...
-Musiało być fajnie....Chyba....
Ociężałych myśli ciąg dalszy...
-Co tak pali w żołądku?
-Piłam lawę??
Moment , moment....
-Ostre papryczki??
Już na samą myśl o papryczkach, żołądek proponuje oczom konfrontację.
NIE!!!!
Nie dam rady zanieść ciała do toalety....
Żołądek musi poczekać ze swoimi odkryciami...
Teraz trzeba skupić całą wolę na obrocie...
Delikatny , powolny półobrót, przez prawe ramię,
którego nie powstydziłby się Chuck Norris
Udało się !!! Dzielna dziewczynka !!!
Niekoniecznie mądra , ale na pewno dzielna.
Uczucie ulgi z niewiadomych przyczyn skłania oczy do otwarcia...
Potworna pomyłka... Wdzierające się z siłą wodospadu światło,
zmusza powieki do działania natychmiastowego.
Powieki zatrzaskują się , niczym wrota.
Głowa trzaska w zwolnionym tempie. Pęka każda cebulka włosa...
Durne... wiosna się im przypomniała?
Policzek wtopił się w poduszkę, z zamiarem nie ruszania się stamtąd już nigdy.
Co się dzieje z resztą ciała-nie wiem... Chyba je gdzieś poniosło , bo go nie czuć.
Ale żołądek jest, na pewno.... Głowa też ... daję sobie ją uciąć. , ze jest blisko.
....Może wydać z siebie dźwięk?
Ciekawa myśl... Tylko jaki?
Co to sie mówi w takich sytuacjach?
Acha.... POMOCY !!!

poniedziałek, 22 października 2007

CZERŃ

Czarna strona bloga
Czarna smoła na sercu
Czarny kolor włosów
i czarne myśli....
A wystarczy garść jaskrawych płatków,
Garść iskierek z rozbawionych oczu,
Jakiś serdeczny uśmiech
I smoła spływa z serca Czarnej Damy......
Gdzie tu konsekwencja?
Gdzie sławetne "być albo nie być" Czarną Damą
z czarnym charakterem?
Wymiękasz kobieto na pierwszym przyjaznym spojrzeniu,
Przy serdecznym uścisku dłoni,
Podczas ciepłych rozmów i wcinając orzeszki.....
-Jesteś niekonsekwentna ....
-A wiesz dlaczego?
-Bo Twój wizerunek powstał w umysłach złych ludzi.....
-Ty natomiast jesteś ciepłą i miłą brunetką... :)

niedziela, 21 października 2007

"ONI"

Jeden pokój, dwa fotele, dwie lampki...
On i Ona
On rysuje zapamiętale ,
Ona gryzie ołówek, patrzy na niego i się uśmiecha.
Dwa kąty, dwie istoty, dwa talenty...
Jest dla niej natchnieniem, jest jej muzą,
Zeszyt co chwilę zapełnia się drobnymi,
trudnymi do rozczytania strofami
Spogląda na Nią...
Jest śliczna, uśmiechnięta, spokojna
Jest spełniona...
Zerka na Niego...
Pierwsza dobiega do łóżka
Sprawna , wysportowana i w momencie niemal naga.
Jego delikatne dłonie unoszą drobne ciało do góry...
Zatapiają się w pocałunkach, pieszczotach,w miłości...
Ciała pasują do siebie, umysły siebie potrzebują
Pragnienie wybucha z niekontrolowaną częstotliwością.
Nagie ciała zespalają się w odwiecznym rytuale.
Miłość tak stara jak świat i tak piękna jak świat....
-Wiesz..... mam kolejny pomysł...
- to napisz... otul się szalem, a ja spróbuje uchwycić Twoje wnętrze...
On i Ona..
Spokojni i szczęśliwi wracają do swoich kątów w ich wspólnym pokoju....

Siła kobiety

Chwyciłeś moje uczucia delikatnie w dłonie.
Przez chwilę czułam,że fala rozkoszy mnie kołysze,
A po chwili cisnąłeś nimi o mur.
Ulżyło?
Jesteś silny .... prawdziwy macho...
Umiesz zranić kobietę...

Zahartowałeś moje serce i zakorkowałeś do niego dostęp tak mocno ,
że już nie słyszę błagań, próśb i jęków.
Już zamknięte wrota,
Fosa pochłonie każdą próbę dotarcia do mych uczuć.
Na dnie mego serca znajduje się brudny osad wspomnień po Tobie.
Zatapiam w nim listy,zdjęcia i podarki.
Już nie istniejesz.... nie ma Ciebie...
Ostatnie impulsy mojej wrażliwej natury dają sygnał do odwrotu.
Odchodzę , zabierając smutne doświadczenie....
Ty zostajesz ze zmiażdżonymi uczuciami w dłoniach...

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...