wtorek, 30 października 2007

KAC GIGANT.... :(

Myślisz.....Na brzuchu będzie wygodniej...
Najpierw obraca się Twoja dobra wola. Słaba ona nieco,
bo ciało nie chce się jej poddać.
Mówisz sobie - no już... lewa noga nad prawą i do boku.
Ale gdzie tam.. noga ani drgnie. No dalej!
Powoli ręka dodaje jej animuszu.Jest lżejsza, więc radzi sobie lepiej.
Mimo woli, kierunek jaki obiera jest nie na poduszkę,
tylko na głowę.
Oj!!!! Boli..... Kurcze jak boli......
Nogi, ręce, pupa to pikuś...
Ale podnieść głowę... to dopiero wyczyn ( na miarę mistrzostw )
Do środka wlany beton...mózg z kamienia , jakieś demony wieczoru rozłupują
młotem pneumatycznym...
-Hm ... Co to wczoraj było?
Pytanie jak inne zawiesza się w nicości...
-Musiało być fajnie....Chyba....
Ociężałych myśli ciąg dalszy...
-Co tak pali w żołądku?
-Piłam lawę??
Moment , moment....
-Ostre papryczki??
Już na samą myśl o papryczkach, żołądek proponuje oczom konfrontację.
NIE!!!!
Nie dam rady zanieść ciała do toalety....
Żołądek musi poczekać ze swoimi odkryciami...
Teraz trzeba skupić całą wolę na obrocie...
Delikatny , powolny półobrót, przez prawe ramię,
którego nie powstydziłby się Chuck Norris
Udało się !!! Dzielna dziewczynka !!!
Niekoniecznie mądra , ale na pewno dzielna.
Uczucie ulgi z niewiadomych przyczyn skłania oczy do otwarcia...
Potworna pomyłka... Wdzierające się z siłą wodospadu światło,
zmusza powieki do działania natychmiastowego.
Powieki zatrzaskują się , niczym wrota.
Głowa trzaska w zwolnionym tempie. Pęka każda cebulka włosa...
Durne... wiosna się im przypomniała?
Policzek wtopił się w poduszkę, z zamiarem nie ruszania się stamtąd już nigdy.
Co się dzieje z resztą ciała-nie wiem... Chyba je gdzieś poniosło , bo go nie czuć.
Ale żołądek jest, na pewno.... Głowa też ... daję sobie ją uciąć. , ze jest blisko.
....Może wydać z siebie dźwięk?
Ciekawa myśl... Tylko jaki?
Co to sie mówi w takich sytuacjach?
Acha.... POMOCY !!!

poniedziałek, 22 października 2007

CZERŃ

Czarna strona bloga
Czarna smoła na sercu
Czarny kolor włosów
i czarne myśli....
A wystarczy garść jaskrawych płatków,
Garść iskierek z rozbawionych oczu,
Jakiś serdeczny uśmiech
I smoła spływa z serca Czarnej Damy......
Gdzie tu konsekwencja?
Gdzie sławetne "być albo nie być" Czarną Damą
z czarnym charakterem?
Wymiękasz kobieto na pierwszym przyjaznym spojrzeniu,
Przy serdecznym uścisku dłoni,
Podczas ciepłych rozmów i wcinając orzeszki.....
-Jesteś niekonsekwentna ....
-A wiesz dlaczego?
-Bo Twój wizerunek powstał w umysłach złych ludzi.....
-Ty natomiast jesteś ciepłą i miłą brunetką... :)

niedziela, 21 października 2007

"ONI"

Jeden pokój, dwa fotele, dwie lampki...
On i Ona
On rysuje zapamiętale ,
Ona gryzie ołówek, patrzy na niego i się uśmiecha.
Dwa kąty, dwie istoty, dwa talenty...
Jest dla niej natchnieniem, jest jej muzą,
Zeszyt co chwilę zapełnia się drobnymi,
trudnymi do rozczytania strofami
Spogląda na Nią...
Jest śliczna, uśmiechnięta, spokojna
Jest spełniona...
Zerka na Niego...
Pierwsza dobiega do łóżka
Sprawna , wysportowana i w momencie niemal naga.
Jego delikatne dłonie unoszą drobne ciało do góry...
Zatapiają się w pocałunkach, pieszczotach,w miłości...
Ciała pasują do siebie, umysły siebie potrzebują
Pragnienie wybucha z niekontrolowaną częstotliwością.
Nagie ciała zespalają się w odwiecznym rytuale.
Miłość tak stara jak świat i tak piękna jak świat....
-Wiesz..... mam kolejny pomysł...
- to napisz... otul się szalem, a ja spróbuje uchwycić Twoje wnętrze...
On i Ona..
Spokojni i szczęśliwi wracają do swoich kątów w ich wspólnym pokoju....

Siła kobiety

Chwyciłeś moje uczucia delikatnie w dłonie.
Przez chwilę czułam,że fala rozkoszy mnie kołysze,
A po chwili cisnąłeś nimi o mur.
Ulżyło?
Jesteś silny .... prawdziwy macho...
Umiesz zranić kobietę...

Zahartowałeś moje serce i zakorkowałeś do niego dostęp tak mocno ,
że już nie słyszę błagań, próśb i jęków.
Już zamknięte wrota,
Fosa pochłonie każdą próbę dotarcia do mych uczuć.
Na dnie mego serca znajduje się brudny osad wspomnień po Tobie.
Zatapiam w nim listy,zdjęcia i podarki.
Już nie istniejesz.... nie ma Ciebie...
Ostatnie impulsy mojej wrażliwej natury dają sygnał do odwrotu.
Odchodzę , zabierając smutne doświadczenie....
Ty zostajesz ze zmiażdżonymi uczuciami w dłoniach...

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...