wtorek, 15 maja 2012

"KOMPOZYTORZY EUROPEJSCY NA ŚWIĘTO UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO"


12 MAJA O GODZINIE 17.30, W KOŚCIELE ŚW. MARCINA ODBYŁ SIĘ NIEZWYKŁY KONCERT NA KTÓRY ZOSTAŁAM ZAPROSZONA JAKO AUTORKA SŁÓW HASŁA ŻEŃSKIEGO CHÓRU AKADEMICKIEGO UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO.

Wyjazd do Krakowa był pięknym przeżyciem. Hasło chóru brzmiało tak, jak brzmieć powinno, czyli anielsko- wzniośle:) Moje kochane dziewczęta były wyjątkowe zarówno podczas występu, jak i w atmosferze luźnego spotkania bankietowego. Piękne, zdolne, radosne i otwarte na życie :)))
Na koncert zaproszono Rektora Uniwersytetu prof. dr hab.Karola Musioła i niemieckiego wybitnego dyrygenta i skrzypka -Helmuta Klotza( 2 października 2011 r.Helmut Klotz, dyrektor Chóru Synagogalnego z Lipska, został wyróżniony odznaką Honoris Gratia w uznaniu jego zasług dla Miasta Krakowa).
Występowały dwa chóry w trzech postaciach ( tylko w kościele takie cuda się zdarzają), czyli chór żeński, męski i chór mieszany...jest to istotne z tej przyczyny, że każda grupa posiada swojego dyrygenta. Chór żeński występował pod dyrekcją Janusza Wierzgacza, męski - Olega Sznicara i mieszaną grupą dyrygował Włodzimierz Siedlik.
Bogactwa duchowego nie jestem w stanie opisać, a wykonanie psalmu 136 "Jeruzalem" (Jan Kochanowski-Psałterz Dawidów), przez Camerata Jagiellonica, czyli chór mieszany pozostanie w mojej pamięci bardzo długo.
Nie ma rzeczy cenniejszej, niż duchowa strawa, która nawet raz podana, potrafi radować pamięć i serce aż do śmierci. Dlatego jestem pewna, że to czego doświadczyłam jest cennym i wyjątkowym skarbem.
Moją radością jest przyznanie mi członkostwa w grupie i podarowanie wyjątkowego wisiorka, którym mogą poszczycić się tylko dziewczęta z chóru i dyrygenci. Cenny to dla mnie dar i symbol przyjaźni :) Po otrzymaniu wisiorka samozwańczo mianowałam siebie matką chrzestną chóru, co zostało entuzjastycznie zaakceptowane :)))
Klip z wykonaniem, oraz słowa tekstu są zapisane na blogu "Może Jutro". Zapraszam do posłuchania.

Ps. Na You Tube wystarczy wpisać tytuł "Barwny Głosów Chór".

Brak komentarzy:

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...