środa, 26 marca 2014

"Wyloguj się do życia"-William Powers

Internet, komórki, wszelkie nowości techniczne oszałamiały w minionym stuleciu. Wydawałoby się, że teraz, 14 lat w nowej erze mamy wszystko uporządkowane, podzielone na to co wirtualne i to co realnie życiu na Ziemi się należy. Jednak im dalej w sieć, tym więcej połączeń i większy szum w głowi. Ludzie nawet na pozór ustabilizowani i spokojni żyją pod ciągłą presją. Bez laptopa potrafi żyć pokolenie co najwyżej powojenne XX wieku, bez komórki już nawet oni z domu nie wychodzą.
Przeraża mnie propozycja wprowadzania do szkół tabletów zamiast książek.Fakt, lżej w plecaku, ale czy mniej destrukcyjnie na rozwój młodych organizmów?
Czy dzieci uczone bez książek będą pragnęły sięgać po nie w wolnym czasie?
" Wyloguj się do życia" TAK! Tak powinno brzmieć przynajmniej jedno hasło wyborcze! Tak powinna brzmieć przynajmniej jedna piosenka, ba-hymn!
Tak jest zatytułowana jedna z najistotniejszych książek naszego wieku. Obyśmy szybko obudzili się z tego "matrixa, zanim wirtualny świat nie zaburzy naszego ludzkiego myślenia, nie zniszczy naszych potrzeb, które nawet jak młodym pokoleniom wydają się prehistorią, to cały czas związane są z NATURĄ, ZIEMIĄ, zwyczajną rozmową, kocem na łące i książką w ręku. Przekornie dodam-papierową, ale tylko z racji mojej osobistej miłości do zapachu książki i do możliwości przytulania jej do piersi :)

Brak komentarzy:

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...