środa, 9 kwietnia 2014

Recenzja książki „Łosoś norwesko-chiński” -Michał Krupka


Bohaterem tej książkowej komedii jest Maciej Prus, obchodzący swoje 40 letnie urodziny. Z tej okazji odbywa się impreza, na której nie bawił się dobrze, choć był w centrum zainteresowania. Zaczął zastanawiać się nad swoim życiem, o tym co osiągnął, kim jest. W wyniku jego przemyśleń w jego głowie narodził się śmiały plan, aby napisać książkę. Nie wie jednego - ta książka stanie się wkrótce jego obsesją.
W momencie kiedy zaczyna pisać książkę nie ma weny twórczej. Jego kolega Filip poleca mu, aby skorzystał z jego propozycji i pojechał do hotelu, do miejscowości Ruchanko Górne. Uważał, że tam znajdzie ciszę i skupienie, potrzebne do napisania książki. Gdy wysiada z pociągu, spotyka kierowcę Maciejewskiego, który wiezie go do hotelu. Pewnego dnia Prus poznaje dziewczynę, która niespodziewanie znalazła się w jego hotelowym łóżku. Podczas "zabaw" do ich pokoju wpada mężczyzna z bronią, ewidentnie czegoś lub kogoś szukał. Spod kołdry wynurza się piękna nieznajoma i zaczyna się ubierać. On z kolei jest wzburzony i niezadowolony, że "nie dokończyła" tego, co zaczęła. Kobieta wyznaje mu, że w ten sposób się ukryła, że jest tu z mężczyzną, którego śledziła. Z pochodzenia jest Holendrem. Zdobyła ona tajne dokumenty i jest obiektem pościgu kilku wywiadów. Maciek ma wrażenie, że bierze udział w jakiejś komedii, sytuacje przypominają według niego wydarzenia jak w "szpitalu psychiatrycznym". Tajemnicza dziewczyna wyjawia mu, że ma na imię Agata, jest agentką tajnych służb kontrwywiadu z Polski. Przechodziła szkolenie z komandosami "Gromu", zna się na każdym rodzaju broni palnej.
Maciej Prus, który jest powszechnie mylony ze znanym pisarzem o tym samym nazwisku, pomaga Agacie wymknąć się z hotelu przy pomocy kierowcy Majewskiego. W tym momencie zaczyna się wartka akcja, która kontynuowana jest do samego końca książki. Ginie Majewski, Prus i Agata zostają pojmani i uwięzieni w starym gospodarstwie. Po krótkim czasie wyszkolonej Agacie udaje się ich uwolnić. Prus ma ciągle zbereźne myśli z jej udziałem, co ją irytuje. Wraz z biegiem akcji, Maciej układa sobie w głowie dalszą część książki, która jest wspomnieniem z minionych lat.
Czy Agata wyjawiła Maćkowi swoje prawdziwe imię i czy okaże się ona oszustką na szerszą skalę? Czy Prus skończy książkę? Jak zmieni i ułoży się jego życie? Jakie przygody czekają naszych bohaterów? Jak skończy się gra wywiadów?
Książka napisana jest w specyficznym języku, znajdziemy w niej słownictwo używane przez współczesną młodzież, slangi. Akcja książki spowita jest charakterystycznym klimatem komedii, czytając ją czytelnik może się pośmiać z zachowania agentów, ich obeznania z zaistniałą sytuacją. Jedne osoby nie rozumieją drugich ze względu na barierę językową. Walka wywiadów wydaje się być paradoksalną, co sprawia, że książka bez wątpienia może wywołać u nas salwy śmiechu. Mogę ją polecić każdemu, w szczególności na poprawę humoru.
Recenzował: Krystian Kuciapa

Brak komentarzy:

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...