czwartek, 22 maja 2014

Fred Madison – „Prezydencki gambit” - recenzja książki

Recenzja książki Fred Madison – „Prezydencki gambit”

"Prezydencki gambit" jest powieścią debiutującego autora, który pisze pod pseudonimem jako Fred Madison.

Nikt nie jest bez win i bez grzechu. Żyją na świecie ludzie, którzy nie przestrzegają zasad moralnych, lekceważą obowiązujące prawa pod każda postacią. Z premedytacją potrafią dokonać rzeczy okrutnych, o których inni nie potrafią nawet pomyśleć. Jest to wynikiem żądzy władzy, zemsty, zazdrości. Archetypem takiej osoby jest Kain. W książce tej wyraźnie zarysowuje się motyw Kaina i Abla pod osobami Jerry`ego i Lexa.

Jerry, który uważa się za lepszego od swojego rodzonego brata, chce go zabić knując podstępny zamach. Poznajemy go w momencie, gdy siedząc w fotelu wspominając swoje dzieciństwo, matkę i ojca. Kadencja prezydencka jego brata Lexa dobiega końca. Ma on dużą słabość do alkoholu, co denerwuje Jerry`ego. Kończąc swe dumanie o dzieciństwie Jerry wyciąga swój zasłużony już telefon i dzwoni do tajemniczego mężczyzny w celu spotkania...

W powieści dużą rolę odgrywa Stefan Kowalski, mieszkający w Stanach Zjednoczonych. Jego ojciec został zwolniony z pracy w komunistycznej Polsce, dostał "wilczy bilet" i zmuszony został wyjechać wraz z żoną za granicę. Nie mieli oni za dużo pieniędzy, dlatego też Stefan musiał utrzymywać się sam. Będąc na trzecim roku studiów skontaktował się z nim przedstawiciel CIA. Było to przełomowe wydarzenie w jego życiu, choć jeszcze nie był tego świadomy. Obaj panowie podjęli współpracę. Stefan znał kilka języków obcych i zdał studia, postanowił otworzyć biuro detektywistyczne. W niedługim okresie, który minął od opuszczenia murów uczelni CIA przypomniało sobie o nim, m.in. ze względu na to, iż wcześniej pomógł on tej agencji w rozwiązaniu kilku wywiadowczych spraw. Stefan Kowalski stał się detektywem i agentem w jednej osobie.

Stefan jak każdy człowiek ma wady i zalety. Miał skłonność do niemalże codziennego przychodzenia do jednej z restauracji na Manhattanie, by napić się Jacka Danielsa czasami we wczesnych godzinach. Miał zamiłowanie do burbona i whiskey oraz do dobrego jedzenia. Pewnego dnia przebywając w niniejszej restauracji zdaje sobie sprawę, że jest obserwowany przez mężczyznę w czarnym garniturze. W jego uchu dostrzegł słuchawkę. Wkrótce zostaje on przewieziony przez tajemniczego mężczyznę do magazynu, gdzie czeka na niego znajomy  z tajnej organizacji wywiadowczej USA - Michael Whitebank. Informuje on Kowalskiego, że sprawa, w której się spotkali dotyczy bezpieczeństwa prezydenta. Baza nasłuchowa wychwyciła w Niemczech kilka maili i dwie rozmowy telefoniczne, z których wyłapano dwa zasadnicze słowa - klucze: prezydent, zamach. Było jasne, że nieznana grupa przygotowywała zamach na prezydenta USA - Lexa Keasera. Jego brat Jerry miał duży wpływ na jego osiągnięcia. Stefan zaczął się zastanawiać, kto może mieć powód do zabicia prezydenta, zwłaszcza, że nie ma szans na reelekcję.

Stefan korzysta z pomocy Cloe, która jest piękną, młodą kobietą z zamiłowaniem do komputerów, której kiedyś pomógł w mafijnych porachunkach. Tworzy ona program "Stefanek", który przechwytuje maile za pomocą metody słowo-klucz i dowiaduje się, że wiadomości dotyczące zamachu są przekazywane między USA a Ameryką Południową. Akcja zamachu na prezydenta nosi kryptonim "Orzeł".
W tym samym czasie oddział najemników i partyzantów zaczyna przygotowywać się do akcji, którą dowodzi Montain. Akcja została podzielona na kilka etapów, które skrupulatnie przygotowano.  Program stworzony przez Cloe lokalizuje odbiorcę w Waszyngtonie. Niedługo potem zamach oficjalnie wychodzi na jaw, jednak nie jest on przekazany opinii publicznej. Jerry ze względu na brak dowodów nie chce odwołać wizyty swojego brata Lexa w Kolumbii, gdzie miał się pogodzić z prezydentem Wenezueli, aby zapanował pokój. Wydział Kolumbijskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do walki z partyzantką zaczyna analizować szczegóły dotyczące strzelaniny w Ibagne. Znaleziono pięć ciał pasażerów samochodu. Czterej z nich to Kolumbijczycy, piąty jest Amerykaninem - skrajnie prawicowym komandosem, współpracującym z ugrupowaniem lewicowym FARC. Cloe udaje się powoli rozszyfrowywać informacje na bieżąco, o czym informuje Stefana. Ten z kolei przekazuje informacje Michaelowi, który proponuje, aby Stefan i Cloe wyjechali do Wenezuelii z prezydentem, wręcza im dwa bilety lotnicze. Jednocześnie potwierdza się, że spisek zamachu na prezydenta został zapoczątkowany w Waszyngtonie.

Stefan i Cloe na czas wylotu do Wenezueli zostają dyplomatycznym małżeństwem, które ma za zadanie pełnić obowiązki konsularne w Kolumbii. Wraz z biegiem czasu kodowana układanka zaczyna tworzyć jasny obraz sytuacji. Podczas wspólnego pobytu w Wenezueli Stefana i Cloe zaczyna łączyć coś więcej. Oboje zastanawiają się, czy to przelotne uczucie, czy może coś więcej...

Zamachowcy docierają do Kolumbii. Niebezpieczeństwo jest coraz bliżej, 19 marca 2012 roku ma być dokonany zamach na prezydenta. Jerry kontaktuje się z dowódca grupy odpowiedzialnej za zamach i informuje go o tym, co wiedzą agenci. Program stworzony przez Cloe zostaje wykryty i zostaje ona aresztowana wraz ze Stefanem. Jak potoczą się dalsze losy wszystkich bohaterów? Czy dojdzie do zamachu? Jeśli tak to w jaki sposób? Czy uda się wykryć sprawcę i kto tak na prawdę stoi za tym wszystkim - może ktoś trzeci? Bieg sytuacji i rozwój akcji można wyobrazić sobie poprzez pionowo i kolejno ułożone za sobą kostki domina - pchnie się jedną, reszta upada za nią. Ale czy zobaczymy ostatni upadającą kostkę? Jak skończy się gra w tym gambicie - w którym gracz poświęca kilka figur, aby w zamian uzyskać lepszą pozycję?

Książka składa się z dwudziestu rozdziałów, które łączą się ze sobą, są ułożone chronologicznie. Zdarzenia w niej przedstawione są porównywane do tych, które miały miejsce w stosunku do katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Znajdziemy tu mnóstwo iluzji do tego faktu, m.in. to, że na pokładzie samolotu znajdowało się 126 pasażerów i 10 członków załogi, lotnisko otoczone mgłą w trakcie lądowania, kontakt z wieżą lotniczą itd. Każda strona trzyma czytelnika w napięciu, aż się nie chce oderwać wzroku. Poznajemy szczegóły, które pociągają za sobą kolejne zwroty w akcji, co potęguje napięcie. Książkę czyta się łatwo, ze zrozumieniem. Wbrew moim obawom, nie jest pisana językiem stosowanym przez polityków, nie ma w niej przesycenia terminami politycznymi, nazwami ugrupowań. Cała akcja osadzona jest we współczesności, agenci i ugrupowania używają współczesnego sprzętu co sprawia, że łatwo można sobie wyobrazić sytuację, w jakiej znaleźli się bohaterowie książki.

Debiut autora w moim odczuciu jest jak najbardziej udany - książka lekka, treść zrozumiała - jak i przesłanie. Jest ona jak najbardziej godna uwagi i aktualna, dlatego polecam ją każdemu, bez względu czy interesuje się polityką, czy też nie. Warto ją przeczytać i wyciągnąć wnioski.

Recenzował: Krystian Kuciapa

Wydawnictwo Psychoskok

Brak komentarzy:

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...