środa, 17 września 2014

Aleksander Janowski- "Planeta ludzi" ...fragment z tomu "Opowieści niezwykłe"



- I masz te zdjęcia? – rzucił od progu szef biura bezpieczeństwa.
-Zobacz sam. Jakby kto ten samolot w locie wielkim butem kopnął – podsunął tamtemu przez stół cały plik.
Łysiejący brunet włożył okulary w czarnej oprawie i uważnie zaczął przeglądać zdjęcie po zdjęciu. W kolorze. Gwizdnął przeciągle na widok rozległego wgniecenia.
-Nigdy czegoś takiego nie oglądałem. Czy znane są podobne przypadki w historii lotnictwa?
-Owszem, kursanci wpadali na wieżę kontrolną, wysokie drzewa, budynki, słupy telegraficzne...Zawsze jednak w takich wypadkach byli świadkowie lub sami piloci dawali niezbędne wyjaśnienia. Jeśli przeżyli.
Podszedł do małej lodówki pod oknem, wyjął dwie ceramiczne butelki piwa.
- Albo dzikie ptactwo rozbijało się o poszycie samolotu...- brunet z aprobatą skinął głową, podważając kapsel.
-Tak jest. Ale nigdy nie było aż takiego wgięcia. Przecież to musiałby być ptak wielkości krowy. Niewielkiej. A takie stworzenia w naturze nie rosną, jak mawiał pewien słuchacz na jednym roku ze mną, w szkole policyjnej.
-Jasny gwint! Mamy problem – zgodził się partner unosząc napełnioną szklankę.

***

-Wieża...halo...wieża... Los Angeles? Wieża?... Tu rejs 1076...

-Słucham cię, 1076...

-Zgłaszam niestandardową sytuację...

-Czy zagraża życiu bądź bezpieczeństwu pasażerów?

-Nie sądzę...nie...nie wiem...

-Wyrażaj się jaśniej,1076...używaj zwrotów regulaminowych... – nalegał kontroler lotów.

-Nie ma ich w regulaminie...

-O co chodzi, 1076?

-Mam…tego… dziurę w podłodze... – wyjąkał pilot.

-Masz co? Powtórz, 1076...

-Dziurę... w podłodze kabiny...taki otwór... kwadratowy...

-Dobrze się czujesz, 1076? Daj mi drugiego pilota... – z troską w głosie poprosił kontroler.
-Jest zajęty... właśnie usiłuje zatkać tę dziurę, bo wieje... – tłumaczył dowódca statku powietrznego.
-W czym jest ta „dziura?” W toalecie? - głos z wyraźną nutką drwiny, z wieży.
-W naszej kabinie, tuż pod moimi nogami...otworzyła się sama. Widzę przez nią kawałek Kalifornii...muszę się zniżyć jeszcze bardziej, bo zimno jak cholera...proszę o pozwolenie na zejście na cztery tysiące stóp...- pewniejszym głosem meldował lotnik.
-1076, zastosuj się do obowiązujących procedur rozmowy... w razie porwania statku używaj słów przewidzianych regulaminem. Czy powstało zagrożenie terroryzmem? Czy chcesz powiedzieć, że nie możesz swobodnie rozmawiać? – odezwał się inny głos z wieży kontrolnej. Z nutą autorytetu.

-Ależ mogę...Kolega już zatkał dziurę poduszką i kocem...przestało wiać...Podchodzimy do lądowania.. za dwadzieścia minut...Kurs 230, proszę o pozwolenie na wejście na pas A-3...- pilot stał się uosobieniem profesjonalizmu i spokoju.
-Pozwalam...ląduj na A-3, bezpośrednio po nalocie na pas...Czekamy – wieża się wyłączyła.
Punktualnie o 16.43 czasu lokalnego Rejs 1076 Zachodnich Linii Lotniczych dotknął betonu lotniska, po którym pędziła z wyciem w jego kierunku karetka pogotowia psychiatrycznego.

Brak komentarzy:

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...