środa, 24 września 2014

Dzisiaj Pan Aleksander Janowski wkręca nam "Spiralę" ... znaczy urywek z powieści :)




- Daj mu pan spokój - zachichotała Alex. On jest grzejnik… ze skwatu. Ksywy nie znam. To kałboj. Jeszcze haluny ma i zgon totalny po pudrze. O mało wczoraj złotej kuli nie wylosował. Nic nie kuma i ciągle dołuje. A ja jestem na głodzie po abście… chcica mnie naszła dzika, a hermetyk łapsy nam odebrali… Działki ani niucha wy tu nie macie, co? Może być wąchadło.
Policjant ze zdumieniem i niedowierzaniem przyglądał się obojgu. Wstał, otworzył szeroko drzwi na korytarz.
-Paul, wpadnij na chwilę - wrzasnął gdzieś w przestrzeń.
Po kilku minutach do pokoju lekkim krokiem baletnicy wszedł krótko ostrzyżony blondyn, schludny, w rogowych okularach, brązowych dżinsach i kremowej koszulce golfowej. Typ ascety, naukowca i analityka.
-Co jest, stary?
- Przetłumacz mi na ludzki język, co oni plotą - wskazał palcem na Alex. „To jest dziewczyna”.
Alex powtórzyła posłusznie wszystko jeszcze raz.
Zużyła nieco mniej słów, niż za pierwszym razem.
- Stary - Paul klepnął aspiranta po ramieniu. „To przecież jest dziecinnie proste. Mój starszy też tak do mnie nadaje. Tamten typ jest narkomanem o nieustalonej tożsamości, taki maminsynek, miał halucynacje i zwidy po wczorajszym zażyciu silnego narkotyku, którego o mało nie przedawkował i nie przeniósł się na tamten świat. W obecnym stanie jeszcze jest niepoczytalny i ma silną depresję. Dziewczyna stara się uniezależnić od nałogu, ale ma straszliwe nawroty i chęć na zażycie…Ponieważ policjanci im zarekwirowali środki odurzające w procesie zatrzymania, to ona pyta, czy nie macie tu jakiejś substancji psychotropowej? Może być niekontrolowana, typu klej albo środek do prania, cokolwiek, co da się wąchać… Tak to wygląda.”
- Jesteś geniusz - Jerome spojrzał z podziwem i wdzięcznością na kolegę. „Masz u mnie duże piwo”.
- Dwa, skorygował tamten. Ich jest przecież dwoje - wyszedł salutując żartobliwie.
- A ten tu był git wczoraj nawalony - wtrąciła się Alex. „Taki chojrak” - wyrzekła z uznaniem. „Ma organizma. On tylko teraz jest przejarany i nic nie wiąże, ale normalnie za dużo w żyłę nie daje i adidas nie jest. „Mówię, że niczego nie pamięta, ale na ogół za dużo nie przyswaja i nie jest hivol, to znaczy nie jest chory na AIDS” - wytłumaczyła w odpowiedzi na nierozumiejące spojrzenie aspiranta. „Jego przodek jest mocno szmalowy i przytruł ostatnio, że jak ten jego tu potomek zejdzie z przygrzewania, to git fura dla mnie murowana… bimer albo inny merol… nie jakiś kaszlak.”

Brak komentarzy:

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...