poniedziałek, 15 września 2014

"Po drodze" fragment ebooka Aleksandra Janowskiego - "Spirala"


Podczas codziennej pogawędki z panem Aleksandem, doszliśmy do wniosku, że człowiek sam niewiele może zdziałać dla dobra naszej Planety,która jest bezmyślnie dewastowana. Wtedy Pan Janowski na potwierdzenie naszych zgodnych myśli przesłał i świetny urywek ze swojej książki.
I to jest piękna esencja naszych myśli:)))
Zapraszam :)



Po drodze „profesorek” szturchnął mnie koślawą piąstką w żebra:
-Nie martw się stary, swoją rozgwiazdę do oceanu wrzuciłeś…
Musiałem spojrzeć na niego jak przysłowiowe ciele na malowane wrota pałacowe, gdyż odezwał się z niedowierzaniem:
-Nie znasz tej przypowiastki?
Zamierzałem mu mocno i dosadnie odpowiedzieć, jakie historyjki znam, ale jakoś ogarnęła mnie naraz całkowita obojętność na wszystko i tylko przecząco pokiwałem głową.
Zaczął żywo gestykulować zaglądając mi w oczy.
-Po sztormie morze wyrzuciło na brzeg liczne żyjątka morskie. Młody wędkarz ze zdumieniem patrzy na staruszka, który nachyla się z trudem nad leżącą na mokrym piasku rozgwiazdą, po czym wrzuca ją do wody
-rozpoczął irytującym tonem niedzielnego kaznodziei telewizyjnego. Postanowiłem, że dam mu się wypowiedzieć. Nagadałem się już dziś ponad miarę.


-Proszę pana - zwraca się młody człowiek do starca - przecież i tak pan wszystkich tych stworzeń morzu nie przywróci…gdzie jest sens wrzucania tej jednej?
-Niech każdy wrzuci swoją, a uratujemy wszystkie- spokojnie odpowiada tamten. „Rozumiesz teraz?” - to już padło pytanie pod moim adresem.
-A jakże - zapewniłem entuzjastycznie. „Każdy musi wrzucić do oceanu swoją rozgwiazdę”. Kolega spoglądał na mnie z powątpiewaniem.




Ps.Jeszcze nie przeczytałam "Spirali", ale jestem pewna,że zrozumiał :)

Brak komentarzy:

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...